Aktualności

21 lutego Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego\ Zapraszamy do przeczytania artykułu prof. dra hab. Kazimierza Ożoga

prof. dr hab. Kazimierz Ożóg

Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego


Pozwolą Państwo, że w tym Dniu podzielę się kilkoma myślami odnośnie do naszego języka polskiego...

Dzisiejsza polszczyzna to cala mozaika różnych odmian, zróżnicowań stylistycznych, bardzo licznego słownictwa, wzorów tekstów, specyficznych działań językowych, strategii perswazyjnych. Jest to nasz ojczysty, wspaniały język polski, jest to wielkie bogactwo, to skarb Polaków i naszej kultury. Jeszcze nigdy w liczących ponad 12 wieków dziejach polszczyzny nasza mowa nie była tak bogata. Możemy w niej wyrazić nawet najbardziej skomplikowane treści zarówno osobiste, jak i społeczne, przekazać nasze uczucia, możemy tworzyć wielkie traktaty naukowe z wielu dziedzin, działać politycznie, prowadzić wychowanie i edukację dzieci i młodzieży, możemy wznosić modlitwę do Boga. Jest jednak wielkie „ale”. Z jednej strony, mamy bogaty język, wspaniale rozwiniętą polszczyznę, a z drugiej, przeciętni Polacy mówią i piszą coraz gorzej, obserwujemy ubóstwo wyrażania, prymitywizm w opisywaniu świata, nieporadność językowych działań publicznych, manipulacje językowe, wulgaryzację wypowiedzi. Przyczyną jest wielka rewolucja ostatnich dziesięcioleci, upowszechnienie kultury masowej, płaskiej, ludycznej, naśladującej wzorce kultury amerykańskiej, odejście od kultury pisma i zwrot do kultury nowej piśmienności elektronicznej. Polacy odwrócili się od czytania książek i innych tekstów drukowanych, a nałogowo oglądają ekrany komputerów i komórek.

Język wypełnia najbardziej przestrzeń między Tobą a mną, język jest światłem i powietrzem dla życia duchowego człowieka, język jest żyzną glebą narodowej kultury. Te i inne określenia języka można streścić krótko: język jest wartością. I to hasło należy ciągle upowszechnić. Język to dobro ogólne, wielka wartość, niestety, niedoceniana przez ludzi, dzieje się tak, dlatego, że mowa nam spowszedniała i jest sprawą zwykłą, codzienną, oczywistą dla człowieka, dlatego nie zauważamy jej wartości. Tymczasem język to nie tylko fundament każdej kultury, ale to także podstawowe narzędzie naszego bycia w świecie; w

Rodzinach, w szkole, w pracy, w życiu kulturalnym, politycznym, religijnym itd. Od tego, jakim językiem się posługujemy jako osoby, jakiej polszczyzny używamy w grupach, w których przychodzi nam żyć, zależy niejednokrotnie nasz los. Widzimy, że osoba, która mówi ładnie, starannie, mądrze, z nutą humoru, nieagresywnie, z empatią, grzecznie jest chętnie słuchana, a kontakt z nią jest przyjemnością bycia z człowiekiem w słowie. Nie tak sprawa ma się z człowiekiem używającym języka złośliwego, nadmiernie krytycznego, agresywnego. Kontakt z takim „typem” jest utrudniony.

Zastanawiałem się wiele razy, dlaczego język polski jest najważniejszym przedmiotem w polskiej szkole. Tak jest z kilku powodów. Są to racje, które powodują, że ciągle – nawet po ukończeniu wielu typów szkół-powinniśmy pomnażać znajomość języka ojczystego. Język polski jest, po pierwsze, ośrodkiem myślenia każdego z nas, a nasze myśli zawieramy w słowach, im lepsza znajomość języka, tym precyzyjniejsze nasze wysłowienie, tym doskonalsza realizacja marzenia Juliusza Słowackiego, który pisał: „Chodzi mi o to, aby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa”.

Po wtóre, język polski stanowi bazę do nauki każdego innego przedmiotu, obojętnie czy uczymy się matematyki, fizyki, historii czy języków obcych. Bogaty język polski sprawia, że nauka jest skuteczna i przyjemna. Poznawanie świata, różnych dyscyplin to głównie poznawanie specjalistycznego słownictwa i jego wzajemnych odniesień i relacji.

Po trzecie, jesteśmy Polakami, a język polski obejmuje całość kultury i historii Polski, tworzy wielkie polskie dziedzictwo narodowe, im bogatszy język, tym lepsze poznanie tej wspaniałej kultury i głębsze w niej uczestnictwo.

Po czwarte, bogaty język ułatwia nasze działania we wszystkich dziedzinach życia. Wiele zawodów to praca w języku, tak pracują: nauczyciele, prawnicy, księża, dziennikarze, politycy, działacze samorządowi, urzędnicy, bankowcy itd.

Najlepiej poszerzamy znajomość języka przez czytanie książek, tworzenie tekstów pisanych, uczestnictwo w kulturze wysokiej, życzliwe rozmowy z drugą osobą. Musimy pomnażać nasz kod rozwinięty, aby przeciwstawić się ekspansji kodu ograniczonego – prymitywnego, wulgarnego, medialnego, schematycznego, w którym zaczynają dominować zapożyczenia angielskie, pozbawionego polskich znaków kulturowych i odniesień do Boga.

Rok 1989 stanowi datę szczególną w dziejach języka polskiego. Polszczyzna w ciągu tych trzydziestu pięciu lat najbardziej się zmieniła w swoich dziejach. Najpierw na język polski oddziałały zmiany polityczne, społeczne i gospodarcze wywołane przez rewolucję Solidarności i zmianę systemu, jednak obecnie na język polski działają potężne prądy.

Kulturowe Zachodu, słynne „mody, kulty, fascynacje” – konsumpcjonizm, medialność, rewolucja informatyczna, amerykanizacja kultury, postmodernizm (genderyzm i feminizm), wreszcie narzucana „z góry” konieczna europeizacja. O każdej tej tendencji i jej wpływie na język polski można pisać opasłe tomy (albo pliki).

Na zakończenie tego tekstu wymienię niezręczności i błędy, które są „w zasięgu ręki”. Najpierw są to modne wyrazy przejęte z języka angielskiego: „super”, „mega”, „turbo”, „dedykować”, „destynacja”, ewent, „dizajn”, „sorry”, „target”, „totalny”, „masakra”, „absolutnie”, „temat”, „gwiazda” itd. Gwałtownie postępuje nieodmienianie nazwisk, np. „Wzywa się pana Stanisław Brzeziński”, „Msza św. za Jan Nowak”. Błędem jest pisanie dużą literą drugich i kolejnych wyrazów nazw wytworów, przedmiotów, różnych artykułów, np. „Zupa Pomidorowa”, „Sałatka Makaronowa Z Tuńczykiem I Suszonymi Pomidorami”. Denerwują mnie formy typu: „wzięłem”, „stanęłem”, „poszłem”, „pociąg ten temat” (pociągnij). Odrzuciłbym angielskie naśladownictwo w zwrotach typu „biznes plan”, „sport telegram”, „top model”.

Potworną, powtarzam, wprost straszną rzeczą dla języka ojczystego jest powszechna wulgaryzacja. Kultura współczesną w imię wolności człowieka, w imię tego naczelnego hasła postmodernizmu – zniosła tabu, które zabraniało używania w kontaktach publicznych (w rodzinnych też potępiano) wyrazów wulgarnych, obelżywych, obscenów. Tymczasem dzisiaj… szkoda mówić, nie ma świętości, a wulgaryzmy padają równo w mediach społecznościowych, w Sejmie, na korytarzach polskich szkół i uniwersytetów, na kanałach telewizyjnych, w filmach, piosenkach, na ulicy, w galeriach. Co się stało, że wielu z nas lubi pogrążać się w językowym g….? W czasie demonstracji politycznych wulgaryzacja była oficjalnym orężem walki politycznej, a słynne osiem gwiazd czyniły z nas durniów, bo niby jest wulgaryzacja i jej nie ma. Ustawa o ochronie języka polskiego – bo takowa jest – to martwa litera!

W języku mówionym częste błędy polegają na złej artykulacji głosek. Czasem jest to po prostu bełkot „pod nosem”. Niektóre gwiazdy wolą śpiewać po angielsku, żeby i tak nikt tego nie zrozumiał. Dalej, mamy silną tendencję do półmiękkiego wymawiania spółgłosek miękkich ś, ż, ć, realizowanych jako si, zi, ci, dzi (tak jak w wyrazie sinus), co ciekawe, tak mówi wiele polskich dziewcząt, np. „kos-i-c’”, „mys’lec’”, „c-i-ało”. Kolejno, mamy zawirowania z samogłoskami nosowymi, wielu z nas ma kłopoty z ą na końcu wyrazu (w wygłosie). Mówimy om albo o: „oni chodzo”, „dzieci śpiewajom”. I jeszcze, wtórna nosowość – zamiast końcówki -om w celowniku l. mn. jest ą: „Polaką” (Polakom), „dziecią (dzieciom), „posłą” (posłom) itd.

Zauważa się przesadę w mówieniu i pisaniu, wywolaną poprawnością polityczną, otóż w języku polskim mamy formy kolektywne obejmujące i kobiety, i mężczyzn. A zatem słowo Polacy obejmuje Polki i Polaków, słowo studenci studentki i studentów, mieszkańcy to mieszkanki i mieszkańcy. Przykłady można mnożyć. Tymczasem ostatno mamy szaleństwo w używaniu form typu: „zwracam się do wszystkich Polek i Polaków”, „witam w studiu nasze gościnie i naszych gości”, „członkinie i członkowie naszej rady”. Podobnie feminatywy, dla mnie forma „pani minister” jest o wiele grzeczniejsza niż pani ministerka, albo „pani ministra”, a „pani doktor” bardziej sympatyczna, delikatna niż „pani doktorka”.

wstecz