Aktualności

Oddajmy im to, co im się należy – Kobiety w matematyce

Autor: Stanisława Kanas

Gdy w 2014 roku Międzynarodowa Unia Matematyczna (IMU) po raz pierwszy przyznała Medal Fieldsa* kobiecie-Marjam Mirzachani było to wydarzenie na miarę światową. Marjam była bowiem pierwszą kobietą, która ten medal otrzymała. Urodzona w Teheranie wybitna irańska matematyczka, w wieku 17 lat zdobyła złoty medal na międzynarodowej olimpiadzie matematycznej (była pierwszą dziewczyną w irańskim zespole), rok później zdobyła również złoty medal, osiągając maksymalną liczbę punktów. W 1999 roku ukończyła matematykę na Uniwersytecie Technologicznym Szarif w Teheranie, a 5 lat później uzyskała doktorat na Uniwersytecie Harvarda. W wieku 31 lat została profesorem matematyki Uniwersytetu Stanforda. Jej błyskotliwą karierę przerwała przedwczesna śmierć. Już w Seulu, gdzie przyznano jej medal Fieldsa, bardzo cierpiała. Uczestnicy ICM’2014 (Międzynarodowy Kongres Matematyczny) nie mogli wysłuchać jej wykładu, gdyż była ciężko chora. 

Medal Fieldsa przyznawany jest co cztery lata, od 1936 roku, z przerwą wojenną do 1950 r. Nagrodzono nim dotąd 64 matematyków, a do tej chwili otrzymały go tylko 2 kobiety (łącznie z Marjam), mimo iż procent kobiet w naukach matematycznych jest dość wysoki – od 30 do ponad 50%, w zależności od wieku, stopnia/tytułu.

Marjam Mirzachani (1977-2017)

Czy nie było międzyczasie wybitnych kobiet godnych tego medalu? Czy nie była go godna Katherine Johnson, która uzyskała dyplom uniwersytecki z wyróżnieniem w wieku zaledwie 18 lat? Dołączyła do NASA w 1953 r., a jej wkład w mechanikę miał kluczowe znaczenie dla powodzenia amerykańskich programów aeronautycznych i kosmicznych. Katherine, z racji swojego talentu i wyjątkowej precyzji, została uznana za jedną z najbardziej cenionych matematyczek w historii NASA. 

Katherine Johnson (1918–2020)

A może niegodna medalu była Mary Lucy Cartwright, jedna z pierwszych matematyczek studiujących teorię chaosu. Jej  pionierskie, nowatorskie  prace wywarły silny wpływ na współczesną teorię układów dynamicznych, a jej imieniem nazwano twierdzenie matematyczne. 

Mary Lucy Cartwright (1900-1998)

A może Emmy Noether nazywana „matką współczesnej algebry”? „Odkryła metody, które okazały się kluczowe dla rozwoju dzisiejszego pokolenia matematyków” – podkreślał sam Einstein. Wielu kolegów po fachu doceniało geniusz Emmy Noether i nieraz zwracało się do niej o radę, jednak dla innych jej płeć była wadą nie do zaakceptowania. W wieku 22 lat zapisała się na studia na uniwersytecie w Erlangen w Bawarii mimo, że kobiety na uczelniach wciąż stanowiły nowość i niektórzy profesorowie  odmawiali rozpoczęcia wykładu, jeśli na sali znajdowały się kobiety. W  biografii Emmy czytamy  (…) w 1915 roku, kiedy Emmy odmówiono habilitacji (było to jej pierwsze podejście), Hilbert zapytał swoich kolegów, samych profesorów, czy zdają sobie sprawę z tego, że znajdują się na uniwersytecie – a nie w łaźni. Profesorowie byli oburzeni. Nie chcieli wówczas powierzyć tytułu profesora zwykłej kobiecie. Z tego i innych powodów Emmy 16 lat pracowała za darmo! 

Emmy Noether (1882–1935)

Niewątpliwie godną medalu Fieldsa była Zofia Kowalewska, nazywana księżniczką matematyki, lecz w jej czasach medalu Fields jeszcze nie nadawano. Zofia  umarła mając zaledwie 41 lat. Miała już wtedy uznany dorobek  na swoim koncie; wszystkie Jej publikacje wyróżniała przenikliwość, oryginalność i biegłość w stosowaniu technik matematycznych, czym wprawiała w osłupienie ówczesnych matematyków. Ale nawet gdyby w jej czasach nadawano medal Fieldsa, to i tak Kowalewska musiałaby zmierzyć  się z opinią i uprzedzeniami. W przypadku Zofii nie było ważne, że już po roku pobytu w Sztokholmie prowadziła wykłady po szwedzku i otrzymała tytuł profesorski, że uważano ją za Michała Anioła konwersacji,  że jako pierwsza kobieta publikowała w prestiżowym „Acta Mathematica”, pisała poczytne książki i zajmowała się publicystyką. I tak płacono jej mniej niż mężczyznom i plotkowano o jej rzekomym romansie z szefem (Mittag-Lefflerem). 

Zofia Kowalewska (1850–1891)

Z podobną do Zofii opinią mierzyła się również wybitna polska matematyczka – Wanda Szmielew, twórczyni warszawskiej szkoły podstaw geometrii. W opisach jej i jej dorobku zawsze pojawia się element  domniemanego romansu z Alfredem Tarskim (jeden z najwybitniejszych logików, twórca semantycznej definicji prawdy). Co ciekawe, element romansów  nie pojawia się jednak w opisie dorobku Tarskiego. 

Wanda, która była odważna,  pewna siebie i niezależna, piekielnie inteligentna i świetnie wykształcona, a przy tym piękna,  wzbudzała różne uczucia: od zazdrości i zawiści do miłości i podziwu, zarówno wśród mężczyzn jak i kobiet. Opinie te miały, niestety, negatywny wpływ na postrzeganie jej jako naukowca.  A jednak w recenzjach typowo naukowych można przeczytać bardzo pochlebne opinie: „Wybitne dzieło -  250-stronicowa rozprawa doktorska Szmielew pt. Arithmetical Properties of abelian groups,  opublikowana jako 70-stronicowa praca Elementary Properties of abelian groups w Fundamenta Mathematicae w 1954 roku, wniosła istotny wkład w podstawy algebry i zainspirowała przyszłe badania”. 

Wanda Szmielew (1918-1976)

Przykłady można mnożyć i mimo, że żyjemy już w innych podobno czasach, to płeć i opinia o wyglądzie i „prowadzeniu się” ma niemal decydujące znaczenie dla kobiet. Czy patrząc na wykład wyjątkowej kobiety nie oceniamy najpierw jej wyglądu, fryzury, ubioru, wieku? Czy nie ważniejsza jest jej aparycja niż to co mówi?  

Edith Hirsch Luchins (1921– 2002) urodzona w Brzezinach w Polsce, matematyczka, która większość swojego życia spędziła w USA, oprócz licznych matematycznych publikacji napisała również artykuł o różnicach płci w matematyce „Sex Differences in Mathematics: How Not to Deal with Them”  (Amer. Math. Month., Vol. 86, No. 3 (1979)). Edith pisze  (tłum. własne) „Nawet pobieżna obserwacja tego wybitnego zbioru ujawnia różnice między płciami wśród matematyków. Są zarówno matematycy, jak i kobiety! Może się to wydawać oczywiste, jednak dla osób zajmujących się historią matematyki wcale nie jest to oczywiste. Przykładem jest ważny zbiór portretów i biografii matematyków na przestrzeni wieków „Ludzie współczesnej matematyki”. Jest wśród nich jedyna kobieta – Emmy Noether. Ale nie ma innych kobiet, które mimo ogromnych przeszkód wniosły tak znaczący wkład do matematyki, jak Sophie Germain i Zofia Kowalewska, są natomiast mężczyźni, którzy mają znacznie mniejsze osiągnięcia. W podobnym tonie znane i skądinąd doskonałe podręczniki historii matematyki nie wspominają o Emmy Noether, chociaż jej ojciec – Max Noether– jest wymieniony. Jeszcze inny znany tekst w historii matematyki wspomina Hypatię z IV wieku jako pierwszą w historii matematyczkę, o której mowa w historii matematyki, ale nie wspomina o żadnej innej kobiecie. 

Edith Hirsch Luchins (1921–2002)

To prawda, że sławne matematyczki na przestrzeni dziejów można policzyć na palcach. Nie powinniśmy jednak lekceważyć obecnego wkładu kobiet. Nie należy też przypisywać ich osiągnięć innym. Mam na myśli zarzut, że matematyka Zofii Kowalewskiej była w rzeczywistości zasługą jej mentora Karla Weierstrassa. To matematyk zażartował, że są wątpliwości, czy Kowalewska jest matematykiem, a Emmy Noether kobietą! Nie warto tego powtarzać, chyba tylko po to, by zilustrować, jak głęboko można się pogrążyć w umniejszaniu osiągnięć kobiet w historii matematyki. Oddajmy im to, co im się należy”. 

*Medal Fieldsa przyznaje się wyłącznie matematykom, którzy nie ukończyli 40 lat do 1 stycznia roku jego nadania. Laureatów ustala komitet powoływany co 4 lata przez Międzynarodową Unię Matematyczną (IMU). Medal Fieldsa często nazywany jest „matematycznym Noblem” i jest jednym z najważniejszych wyróżnień w matematyce. Jest on w szczególności jedyną obok Nagrody Nobla nagrodą uwzględnianą przy tworzeniu rankingu szanghajskiego.  

wstecz