Dyskusyjny Klub Książki

DKK rekomenduje: J. S. Margot – „Mazel tow. Jak zostałam korepetytorką w domu ortodoksyjnych Żydów.”

J. S. Margot – „Mazel tow. Jak zostałam korepetytorką w domu ortodoksyjnych Żydów.”

„Mazel tow. Jak zostałam korepetytorką w domu ortodoksyjnych Żydów” J. S. Margot to opowieść, która ma charakter trochę reportażu, a trochę pamiętnika. Autorkę poznajemy pod koniec lat 80. gdy jako dwudziestoletnia studentka rozpoczyna pracę korepetytorki w domu rodziny Schneiderów, ortodoksyjnych Żydów w Antwerpii. Margot jest wtedy zbuntowaną młodą osobą, która dawno pożegnała dom rodzicielski, mieszka z muzułmaninem z Iranu i podejmuje różne prace, aby zarobić na życie. Do swoich pracodawców nie waha się przyjść w obcisłych spodniach z wzorem w trupie główki i z krótko obciętymi „na jeża” włosami. Jej podstawowym atutem wydaje się być wierność samej sobie, szczerość i wzajemny szacunek w kontaktach z rodziną, a  nawet zupełnie nieortodoksyjne metody dydaktyczne. Z upływem czasu rodzą się silne więzi nie tylko między korepetytorką i jej uczniami, ale także z pozostałymi członkami rodziny. Dwa różne światy: społeczności ortodoksyjnych Żydów i współczesnej, otwartej i tolerancyjnej Europejki, poznają się wzajemnie, uczą o sobie  - wszystko z ogromnym ładunkiem empatii, poczucia humoru i w atmosferze wzajemnej życzliwości. Wspólne lekcje i towarzyszące im rozmowy dotyczą niemal wszystkich tematów, za wyjątkiem holocaustu. To najbardziej osobisty i trudny wątek, który kończy się milczeniem, niezależnie od wieku rozmówcy. 

Sześć lat, w czasie których dzieci państwa Schneiderów dorastają i już nie potrzebują korepetytorki, mija niepostrzeżenie. W tym czasie była niejedna okazja do rozmów o roli języka, sile narodu żydowskiego i znaczeniu tradycji w życiu rodziny. Rodzina jest tym, co scala jej członków, daje oparcie, siłę i buduje pewność siebie. Wydaje się, że chłopcy z rodziny Schneiderów żyją w izolacji od swoich sióstr, ale są to pozory, które znikają w dorosłym życiu rodzeństwa. Każda płeć ma jasno określoną rolę w strukturze społecznej, a młodzi wdrożeni w rygorystyczne zasady od dziecka, przyjmują je jako rzecz naturalną. To samo dotyczy stroju, zachowania w miejscu publicznym, w tym relacji męsko-damskich, a także koszernej kuchni.

Zadzierzgnięte więzi żyją także po tym, gdy Margot już nie przychodzi na korepetycje. Kiedy znajdzie się w kłopotach finansowych, pan  Schneider udzieli jej pożyczki (nieoprocentowanej!), zaś w sytuacji, gdy starsza z córek, Elzira, potrzebuje rady i wsparcia, jej rodzice zaproszą Margot do Izraela. Teraz mamy okazję poznać Żydów w ich kraju, do którego wcześniej przybyli synowie: Simon do wojska i Jakov na studia. Mimo upływu lat wychowankowie z entuzjazmem witają dawną korepetytorkę; nareszcie mogą swobodnie i z humorem opowiedzieć o swoich reakcjach na jej stroje, fryzury czy niekonwencjonalne zachowania. To druga część wspomnień. Trzecia to wyprawa do USA, przede wszystkim do Nowego Jorku, gdzie idąc ulicą Jakov powiedział: „Dopiero teraz, kiedy jestem jednym z półtora miliona Żydów w Nowym Jorku (dwanaście procent całej populacji!), wiem co to znaczy oczywistość bycia Żydem ortodoksyjnym”.

Kontakty z rodziną stały się sporadyczne, ale trwały, włącznie z zaproszeniem na urodziny państwa Schneiderów czy ślub Elziry. To właśnie mąż Elziry, Izaak, wzywa Margot do Nowego Jorku, aby ją wsparła po traumatycznych przejściach z ich córeczką.

Lektura „Mazel tow. Jak zostałam korepetytorką w domu ortodoksyjnych Żydów” niesie duży ładunek optymizmu i potwierdza, że przy wzajemnej otwartości i zrozumieniu zderzenie dwóch tak skrajnie różnych światów i światopoglądów z czasem może przynieść niezwykłą przyjaźń, która przetrwała lata.

Maria Suchy

 

*) „Mazzal tow.” oznacza po hebrajsku szczęście. Zwrot ten jest często używany w języku hebrajskim, a nawet niemieckim i angielskim w rozumieniu „gratulacje”.

wstecz