Dyskusyjny Klub Książki
DKK-UTW poleca: Agata Puściokowska "Siostry z powstania. Nieznane historie kobiet walczących o Warszawę."
Agata Puścikowska: „Siostry z powstania. Nieznane historie kobiet walczących o Warszawę”.
Agata Puścikowska to dziennikarka, która wykonując wręcz benedyktyńską pracę w archiwach żeńskich zakonów, zgromadziła materiały opisujące losy sióstr zakonnych z 24 zgromadzeń, które wojna zastała w Warszawie. Poszczególne rozdziały publikacji otwierają zdjęcia członkiń zakonu z czasów wojny i krótkie przypomnienie historii zgromadzenia oraz jego celów. W końcowej części znajdziemy bibliografię, którą często stanowią materiały dotychczas niepublikowane. Poznajemy historię zakonów habitowych i bezhabitowych, jakie działały w stolicy i jej najbliższym sąsiedztwie.
Zakony gromadziły dziewczęta i kobiety praktycznie z wszystkich warstw społecznych ówczesnej Polski. Obok panien z wysoko postawionych rodzin czy tzw. „dobrych domów”, do zgromadzeń trafiały dziewczęta z nizin społecznych. Za furtą klasztorną wszystkie służyły Bogu i ludziom. Nawet te, które skrywały się przed światem za klauzurą, wiedziały, co się dzieje w kraju i w samej Warszawie. Przez całą wojnę organizowały tajne nauczanie, a przeczuwając wybuch powstania, z wyprzedzeniem gromadziły żywność, przygotowywały pomieszczenia szpitalne, gromadziły środki opatrunkowe. Miało to wystarczyć na tych kilka dni, kiedy powstanie zwycięży, a Niemcy opuszczą Warszawę. Stało się jednak inaczej.
W książce znajdziemy cytaty z pamiętników czy wspomnień spisanych tuż po wojnie, z których jasno wynika, że siostry miały świadomość beznadziejności sytuacji. Widziały, jak słabo uzbrojeni są powstańcy, a jaką siłą dysponuje okupant. Mimo tego pozostały w swoich domach zakonnych tak długo, jak to tylko było możliwe. Opiekowały się osieroconymi dziećmi i obłożnie chorymi, opatrywały coraz liczniej napływających rannych, z narażeniem życia zdobywały żywność i wodę. W większości klasztorów pracowały niemal bez przerwy kuchnie i piekarnie, a niektóre z nich wydawały posiłki nawet dla tysiąca mieszkańców, którzy stracili domy i cały dobytek. Mimo dotkliwego braku wody, starały się prać i oczyszczać odzież i bandaże, walczyć z pożarami, uprzątać, nieraz dosłownie gołymi rękami, sprofanowane świątynie.
Matki przełożone, a także wiele sióstr, były to kobiety wykształcone, znające kilka języków, w tym niemiecki, co często pozwalało w ostatniej chwili zażegnać niebezpieczeństwo brutalnej rewizji czy egzekucji. Jednak mimo ogromnej odwagi i zaradności, okazały się bezbronne w chwili upadku powstania i wypędzenia mieszkańców przed ostatecznym zburzeniem stolicy. Niektórym z zakonów udało się ewakuować do innych domów zakonnych, ale większość z sióstr została potraktowana tak jak cywilni mieszkańcy Warszawy. Siostry, po pełnej udręki drodze, trafiały do obozu przejściowego w Pruszkowie, a stamtąd przewiezione w bydlęcych wagonach na roboty przymusowe lub do obozów koncentracyjnych.
Niezależnie od sytuacji, w jakiej się znalazły, siostry dostrzegały ogromną potrzebę modlitwy i wspierania współtowarzyszy niedoli. Nigdy też nie zgodziły się, aby wyjść ze swojego domu zakonnego, pozostawiając podopiecznych: dzieci, rannych, obłożnie chorych. Zdarzało się, że ich postawa budziła szacunek i nawet pewien rodzaj respektu, szczególnie wśród rodowitych Niemców, ale zdarzało się też, że napastnicy byli tym bardziej brutalni.
Dzięki rzetelnemu warsztatowi dziennikarskiemu i zaangażowaniu autorki, poznajemy poruszające historie samych zakonnic, jak też ludzi, z którymi zetknęła je wojna. Razem z nimi przeżywamy grozę kolejnych bombardowań i egzekucji, poniżeń i udręki wojennej tułaczki. Gorąco zachęcam do sięgnięcia po książkę „Siostry z powstania. Nieznane historie kobiet walczących o Warszawę”, chociaż muszę przyznać, że nie jest to lektura łatwa. Przebrnięcie przez opowiedzianą tyle razy historię powstania, codziennej gehenny mieszkańców, heroizmu sióstr zakonnych chroniących za wszelką cenę konsekrowane hostie, grzebiących zmarłych w ogrodach przyklasztornych i ukrywających z narażeniem życia powstańców, wymaga dużej odporności psychicznej. Warto jednak przeczytać tę książkę, aby uświadomić sobie, jaką siłę dają wiara, nadzieja i miłość oraz docenić te wartości.
Maria Suchy