Dyskusyjny Klub Książki

DKK-UTW prezentuje: Anna Tomiak "Jurata. Cały ten szpas."

Anna Tomiak „Jurata. Cały ten szpas”

Trudno nam sobie dzisiaj wyobrazić entuzjazm, jaki panował w Polsce po odzyskaniu niepodległości i ostatecznym określeniu granic państwowych w roku 1920. Szczególną euforię budził powrót nad Bałtyk. Długość granicy morskiej była niewielka, Gdańsk miał status „wolnego miasta”, a to wymuszało budowę nowej, niezależnej od Niemiec infrastruktury – tak powstała Gdynia. Budowa portu, stoczni, potem obiektów wojskowych nie przysłoniły marzenia o stworzeniu nad morzem niezależnego od Sopotu polskiego kurortu. Utworzono spółkę, pozyskano tereny, zaczęto gromadzić fundusze i tak narodziła się Jurata. O tempie zagospodarowania Helu niech świadczy fakt, że linię kolejową Puck – Hel uruchomiono w ciągu niespełna dwóch lat! Tak modernizowała się cała Polska, a losy Juraty jak w zwierciadle pokazują losy całego kraju.

Książka Anny Tomiak „Jurata. Cały ten szpas” jest ciepłą opowieścią o miejscu, które nieodmiennie kojarzy jej się z dzieciństwem. Autorka pisze o miejscach i ludziach znanych z młodości, a także o osobistościach z pierwszych stron gazet. Zastanawiając się nad wyjątkowością Juraty, podkreśla jej walory wynikające z położenia, uroki wydm i wszechobecnych sosen, a także niezwykły klimat tworzony przez stałych bywalców. Wśród nich przed II wojną były takie znakomitości jak: prezydent Mościcki, Wojciech Kossak, czy śmietanka aktorska Warszawy, a także przedsiębiorcy i bankierzy. Wojna zniweczyła plany rozbudowy, ale nie zniszczyła Juraty, która przetrwała jako zaplecze wypoczynkowe Luftwaffe i Hitlerjugend, by ulec dopiero przemianom nowego systemu. Sukcesywnie wyburzano przedwojenne wille, powstawały kolejne ośrodki FWP, a miejsce eleganckich dam i panów zajęła „przodująca klasa robotnicza”. Jednak i wtedy dla prominentów tworzono bardziej luksusowe, jak na owe czasy, warunki do wypoczynku.

Z czasem do Juraty zaczęła przyjeżdżać nowa elita - znani twórcy kultury, którym nie przeszkadzały prymitywne warunki. Liczył się klimat spotkań i poziom dyskusji, a także możliwość szalonej zabawy: „Wszyscy ze wszystkimi się zaprzyjaźniali i razem bawili na wakacjach. Wtedy jeszcze nie stawiano apartamentowców, nie dzielono świata na bogatych i biednych, było kameralnie i miło”. Jurata także w tamtym czasie zachowywała swój styl i klimat pamiętany przez znanych twórców, których cytuje autorka. Pozostały po nich liczne anegdoty, znane przeboje, nucone z nostalgią do dzisiaj i pamięć o ludziach, którzy odeszli, takich jak Holoubek czy Zapasiewicz.

Osobny rozdział poświęca autorka „polskiemu Camp David”, czyli rezydencji prezydenta RP. Przypomina wakacyjny pobyt prezydenta Ignacego Mościckiego, by potem opowiedzieć o wieloletniej odbudowie i rozbudowie rezydencji przez Jolantę i Aleksandra Kwaśniewskich. Rezydencja stała się rzeczywiście miejscem wielu spotkań ze światowymi przywódcami, była także ulubionym miejscem weekendowego i wakacyjnego odpoczynku Marii i Lecha Kaczyńskich. Zdaniem wielu rozmówców autorki, fakt pobytu głowy państwa w kurorcie zawsze wpływał korzystnie na rozwój Juraty.

Wiek XXI to nowa Jurata, zabudowywana apartamentowcami ze szkła, betonu i stali. Historia toczy się dalej, a przytaczane w książce opowieści o zachłanności deweloperów są uniwersalne. Dobrze, że związana emocjonalnie z Juratą autorka podjęła próbę utrwalenia ludzkich wspomnień, dawnej architektury i klimatu, które powoli nikną pod zalewem nowoczesności. Znakomitym uzupełnieniem narracji są zdjęcia starej i nowej Juraty.

Maria Suchy

wstecz