Dyskusyjny Klub Książki

DKK-UTW rekomenduje: Jessica Bruder „Nomadland. W drodze za pracą.”

Jessica Bruder „Nomadland. W drodze za pracą.”

Jessica Bruder to amerykańska dziennikarka, która we współpracy z „New York Timesem” podjęła temat osób z przymusu zamieszkałych w kamperach. Są to na ogół starsi ludzie, którzy w wyniku splotu niesprzyjających okoliczności, przede wszystkim po krachu roku 2008, nie byli w stanie utrzymać dotychczasowego poziomu życia. Autorka przez trzy lata towarzyszyła współczesnym nomadom, starając się zdobyć ich zaufanie i przeprowadzając setki rozmów, a wreszcie sama zakupiła pojazd, który po przeróbkach nadawał się do zamieszkania. Wtedy wyruszyła śladem „bezmiejscowych” poszukujących sezonowej pracy. Latem zatrudniają się do obsługi miejsc kampingowych w atrakcyjnych turystycznie terenach: meldują przyjezdnych, uprzątają obozowiska, pilnują wygaszania ognisk, myją toalety. Jesienią jadą zatrudnić się przy zbiorze buraków cukrowych. To ciężka i niebezpieczna praca. Zaraz po Święcie Dziękczynienia zaczyna się szał zakupów internetowych i wtedy do akcji wkracza CamperForce, który angażuje pracowników dla Amazona. Opis morderczych warunków pracy dla tego giganta to osobna historia. Co najdziwniejsze, na postoje dla przyczep przed potężnymi magazynami ściągają przede wszystkim ludzie starsi. Podziw budzi ich determinacja i wola dotrwania do końca kontraktu. Trzyma ich nie tylko potrzeba zarobku, ale także perspektywa wyjazdu na południe i spędzenia zimy w Arizonie. Kamperowcy szukają miejsc, gdzie można parkować bez ponoszenia opłat, znajdują tysiące sposobów na oszczędne funkcjonowanie, są mistrzami sztuki przetrwania. Przy tym wszystkim nie tracą radości życia, nawiązują przyjaźnie, tworzą całe grupy w mediach społecznościowych. Jessica Bruder napisała swój „Nomadland. W drodze za pracą” jako zbiór reportaży, gdzie bohaterami są spotkani przez nią ludzie: Linda May, Bob Wells i cały szereg wymienionych z imienia i nazwiska wędrowców. Poznajemy też przykłady nagłych upadków całych miasteczek, spowodowanych zamknięciem miejscowej fabryki: Empire w stanie Nevada, które żyło dzięki fabryce gipsu czy Douglas, kiedyś największe miasto w Arizonie, a dzisiaj, po zamknięciu kopalni i huty miedzi – jeden z najszybciej kurczących się ośrodków miejskich w Ameryce. Autorce nie do końca udaje się przekonująco wyjaśnić fenomen wędrówek za pracą, jednak powinniśmy pamiętać, że Amerykanie to potomkowie osadników, którzy niestrudzenie parli na zachód, szukając warunków do lepszego życia. Przenoszenie się z miejsca na miejsce w ślad za ofertą pracy jest w USA powszechne, tak jak brak tradycyjnych rodzin wielopokoleniowych. Może to być jedną z przyczyn, dla których na szlaku praktycznie nie ma kolorowych. Rozmówcy dziennikarki wskazują też na inną przyczynę: białemu zdecydowanie łatwiej uniknąć mandatu za spanie w samochodzie czy parkowanie „na dziko”.

Wielu kamperowców uważało, że „przeprowadzając się do busów i innych pojazdów, ludzie wymawiają posłuszeństwo systemowi, który ich zawiódł. Mogą zacząć nowe życie, pełne wolności i przygód.” Nie jest to jednak życie pozbawione trosk, które zaczynają się piętrzyć, gdy nastąpi awaria pojazdu, zdarzy się wypadek, pojawi choroba czy ból zęba.

Zapraszając do lektury, zachęcam do refleksji. Poznając zmagania o przetrwanie amerykańskich sześćdziesięciolatków, doceńmy to, co mamy: dzieci, które ukończyły studia nie zaciągając morderczych kredytów, ubezpieczenie, pewne emerytury i dostęp do bezpłatnej opieki zdrowotnej. W krainie amerykańskich nomadów mimo podeszłego wieku, choroby, bezdomności, możesz liczyć tylko na siebie.

Maria Suchy

 

wstecz