Dyskusyjny Klub Książki

DKK-UTW rekomenduje: Andrzej Grabowski "Jestem jak motyl".

Andrzej Grabowski „Jestem jak motyl”.

Andrzej Grabowski zaśpiewał kiedyś piosenkę „Jestem jak motyl przesadnie zmęczony…”. Bez tego uzupełnienia przesadnie zmęczony tytuł jego książki, która ukazała się dzięki współpracy z „duetem twórczo – producenckim”, jaki tworzą Jakub Jabłonka i Paweł Łęczuk, wydaje się być mylący. Sama książka to monolog znanego aktora, pięknie przetworzony przez wspomniany duet.

Andrzej Grabowski wspomina całe swoje życie, od dzieciństwa w Alwerni, poprzez beztroskie lata studenckie w krakowskiej PWST, lata 80., kiedy ze starszym bratem Mikołajem, Janem Peszkiem i Bogusławem Schaefferem tworzyli szalony „Kwartet dla czterech aktorów” objeżdżając z nim pół Europy Zachodniej, lata „prawdziwego” aktorstwa na scenach teatrów krakowskich, pracę w filmach, aż po przygodę z niezwykle popularnym sitcomem „Świat według Kiepskich”. Z kart opowieści wyłania się człowiek nie stroniący od uciech stołu i łoża, ale też niezwykle ciepły i wrażliwy a także zdolny do autoironii i krytycznej oceny własnych zachowań. Andrzej Grabowski to nie tylko Ferdynand Kiepski, ale uznany kabareciarz, odtwórca wielu ról filmowych i teatralnych, także juror w „Tańcu z gwiazdami”. W trakcie lektury okazuje się, że jego przyjaciele to plejada najbardziej znanych nazwisk polskiej kultury, szczególnie świata teatru i filmu, a do ulubionych poetów należy Siergiej Jesienin.

Jego opowieść – monolog jest uzupełniana cytatami z recenzji, wierszami, w tym autorstwa samego Grabowskiego, a także zdjęciami z najwcześniejszych lat dzieciństwa, występów na scenach teatrów w Krakowie i Tarnowie, planów filmowych, aż po piękne zdjęcie rodziny z 2002, na którym Andrzej Grabowski pozuje z żoną Anną Tomaszewską i córkami Kasią i Zuzią. To zdjęcie praktycznie zamyka książkę.

Musicie koniecznie przeczytać „Jestem jak motyl”, nawet jeżeli nie lubicie Andrzeja Grabowskiego jako aktora, który zagrał Ferdka Kiepskiego. Warto przełamać własny dystans, przypomnieć sobie, że aktorstwo to tylko zawód i że postaci wykreowane na scenie czy ekranie telewizora nie mają nic wspólnego z grającym je aktorem.

Maria Suchy

wstecz