Dyskusyjny Klub Książki
DDK-UTW rekomenduje: Witold Szabłowski „Rosja od kuchni”.
Witold Szabłowski „Rosja od kuchni”.
Książka Witolda Szabłowskiego „Rosja od kuchni” z podtytułem „Jak zbudować imperium nożem, chochlą i widelcem”, to niezwykle ciekawy zbiór reportaży ukazujących blisko sto lat historii Rosji poprzez kolejne rozdziały - „talerze”. Talerz I to szczegóły pracy i organizacji kuchni cara Mikołaja II, dalsze „talerze” zawierają historie opowiedziane przez kucharzy Lenina, Stalina i kolejnych mieszkańców Kremla, a także kucharki obsługujące Bajkonur, gotujące dla żołnierzy w Afganistanie i pracujące dla likwidatorów awarii w Czarnobylu. Szczególnie poruszające są wywiady z nielicznymi, którzy przeżyli Wielki Głód na Ukrainie i blokadę Leningradu. Dzięki wspomnieniom rysowanym „od strony kuchni” możemy spojrzeć z zupełnie innej perspektywy na spotkanie Wielkiej Trójki w Jałcie, jak też na „ostatnią wieczerzę ZSRR”, kiedy w 1991 roku podpisano porozumienie białowieskie, znoszące ZSRR.
Podczas lektury czytelnik otrzymuje solidną lekcję rosyjskiej historii, znacząco inną od tej znanej z podręczników i pierwszych stron gazet. Reportaże z różnych miejsc i czasów są napisane tak, jakbyśmy właśnie siedzieli przy kuchennym stole i pogryzając czebureki rozmawiali o tym, co jadali wielcy tego świata podczas oficjalnych przyjęć, a co lubili zjeść, gdy nikt na nich nie patrzył. Podczas niektórych rozmów przebija nostalgia za utraconym, za wielką ojczyzną, która pokonała faszyzm i wysłała człowieka na księżyc. Wielu rozmówców podkreśla też, jak bardzo ufali radzieckiej propagandzie i jak trudno było im uwierzyć w brutalną rzeczywistość. Widać to szczególnie przy rozmowach o wojnie w Afganistanie i o awarii w Czarnobylu.
Bohaterowie kolejnych „talerzy” to ludzie z pasją, zajmujący się całe życie gotowaniem, niezwykle lubiący swój zawód i autentycznie zainteresowani tym, aby ich wyroby były smaczne niezależnie od tego, z jakich surowców i w jakich warunkach przyszło im gotować. Znamienne są tu uwagi, aby nie zapomnieć śpiewać, gdy pracujemy nad wyrobieniem ciasta drożdżowego i aby koniecznie pielęgnować w sobie dobry nastrój, gdy zaczynamy szykować jedzenie. W każdym rozdziale, czyli jakby „na talerzu”, znajdziemy przepisy potraw, o których właśnie wspomina autor. Obok przepisów imponujących przepychem, jak „Indyk w pigwach” czy „Jesiotr w galarecie”, znajdziemy porażające niedoborem z czasów głodu „zupę z pokrzyw”, „zupę z igieł sosnowych, szyszek i kory” czy „placuszki” z suszonej słomy, tartych ziemniaków i otrąb. Książka jest ilustrowana zdjęciami potraw (niestety, tylko biało-czarnymi), w niektórych „talerzach” są też zdjęcia autora z jego rozmówcami. Podziw i szacunek budzi wytrwałość, z jaką autor nawiązał kontakt ze świadkami wydarzeń, o których czyta się z zapartym tchem. Często były to osoby w bardzo podeszłym wieku, które już odeszły, a ich świadectwo przekazane autorowi jest jedynym, jakie pozostało.
Niepozorny na pierwszy rzut oka zbiór reportaży „od kuchni” okazuje się być fascynujący. Koniecznie trzeba to przeczytać, aby na nowo zobaczyć historię Rosji, a także aby lepiej zrozumieć to, co dzieje się teraz. Znajdziemy tu nie tylko anegdoty o Leninie, ale też historię dziadka prezydenta Putina. Historia Spirydona Putina to chyba najpiękniejszy przykład, jak – od kuchni - działa rosyjska propaganda. Nieważne, czy historia jest prawdziwa, czy nie. Ważne, że ludzie w nią wierzą.
Nawet jeżeli nie lubicie gotować, koniecznie przeczytajcie „Rosję od kuchni” Witolda Szabłowskiego!
Maria Suchy