Twórczość
DKK-UTW proponuje: Anna Cieślar "Berdo".
Anna Cieślar: „Berdo”
Pandemia trwa, ale mimo tego biblioteki są na szczęście otwarte, zaś Dyskusyjny Klub Książki UTW-UR działa, na ile pozwalają okoliczności.
„Berdo” to druga z książek wybranych do lektury w kończącym się semestrze 2020/2021. Jest to opowieść, którą można polecić jako lekturę na zimowe wieczory. Sam tytuł książki Anny Cieślar „Berdo” to tym razem nie nazwa szczytu w Bieszczadach Zachodnich nad Jeziorem Myczkowskim, lecz „ksywka” bieszczadzkiego kłusownika - Michała Moslera. Berdo to po matce półkrwi Rom, który w chwilach zdenerwowania czy szczególnego napięcia, klnie po romsku właśnie. Poznajemy go w chwili, gdy z podejrzanym osobnikiem, będącym jak się później okaże na usługach mafii, próbuje dobić targu na kolejny kłusowniczy łup. Tym razem mają to być skóry i czaszki dwóch wilków oraz niedźwiedzia. Kłusowanie zwierząt, w tym pozostających pod ochroną, to sposób na zarabianie na życie dla Berdo. Inni jego znajomi, jak Millionen Jahren czy Mędrzec Świata, to ludzie sterani wiekiem, którzy trafili w Bieszczady uciekając przed przegranym życiem, tymczasem Berdo jest młody i trudno pojąć, dlaczego wybrał taki sposób na życie. W dodatku razem z nim w chacie, pozbawionej elektryczności i podstawowych wygód, przebywa kilkuletni chłopczyk, owoc wakacyjnej miłości Berdo i młodziutkiej studentki z Krakowa.
Kanwą książki są zmieniające się relacje między ojcem i synem. Berdo, mimo że wyrastał pod troskliwym okiem ojca i matki, a później macochy, początkowo nie umie zbudować właściwych relacji z synkiem. Chłopca odrzuca brutalność ojca, jego bezwzględny stosunek do dzikich zwierząt, w których widzi tylko łup do spieniężenia, szorstkość w obejściu, brak empatii. Zupełnie inny jest malarz ikon Millionen Jahren, w którym chłopiec znajduje ciepłego, wyrozumiałego opiekuna. Tymczasem Berdo, w pogoni za obiecanymi trofeami, posuwa się coraz dalej. Niefortunny zbieg okoliczności, ale także jego zawziętość, prowadzą do morderstwa. Wtedy, zabierając chłopca siłą, wyrusza w beznadziejną ucieczkę. Trudno znaleźć zrozumienie i usprawiedliwienie dla jego postępków zarówno wobec ludzi, jak i zwierząt.
Tłem całej historii są Bieszczady. Razem z bohaterami wędrujemy przez mokre łąki, przedzieramy się przez lasy, z lękiem nasłuchujemy wilków i niedźwiedzi. Autorka wspaniale opisuje nie tylko przyrodę, ale także zmienną i kapryśną aurę Bieszczadów. Trafiamy na opuszczone wsie, zapomniane cmentarze, zniszczone cerkwie. Trochę brakuje odniesień historycznych, bo przecież nie każdy dzisiejszy czytelnik zna dzieje Bieszczadów po II wojnie.
Czytając „Berdo”, mimo woli szukałam odniesień do niedawno przeczytanej książki norweskiej pisarki Lars Lenth „Mężczyźni, którzy nienawidzą wilków”. Książka, dla której inspiracją były prawdziwe zdarzenia, opowiada o walce między uczonymi, pracującymi nad introdukcją wilka w Norwegii, a lobby myśliwskim, którym są mężczyźni, nienawidzący wilków. Ta nienawiść ma podłoże czysto komercyjne – wilki polujące na zwierzynę płową, obniżają pogłowie łosi, atrakcyjnych dla bogatych cudzoziemskich myśliwych. Dążenie do eliminacji wilków prowadzi do zbrodni, podobnie jak to ma miejsce w książce Anny Cieślar, chociaż przesłanki i okoliczności dramatycznych śmierci są nieco inne.
Obie książki pokazują, jak ważne są relacje człowieka z przyrodą, dostrzeganie w niej wartości, które trzeba chronić. Dostarczają także autentycznych przeżyć, gdy razem z bohaterami wędrujemy czy to przez lasy Norwegii, czy to przez Bieszczady. Czytajmy więc, aby przynajmniej w wyobraźni odbywać wędrówki i co najważniejsze - na pełnym oddechu, bez maseczek!
Maria Suchy