Aktualności

Dzień Języka Ojczystego Uniwersyteckie Dyktando dla Polski

Dzień Języka Ojczystego uczciliśmy Uniwersyteckim Dyktandem dla Polski w Teatrze im. Wandy Siemaszkowej.
W Międzynarodowym Dniu Języka Ojczystego uczestniczyło 396 osób. W dyktandzie wzięło udział 195 uczestników.
Podczas dyktanda uczestnicy mieli okazję obejrzeć na żywo odcinek Mody na język polski w którym o języku młodzieży z profesorem Kazimierzem Ożogiem rozmawiał redaktor Adam Bienias. Pracownicy Instytutu Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego przybliżyli zgromadzonym XVI-wieczną polszczyznę w muzycznej interpretacji utworów Jana Kochanowskiego- Treny z muzyką Dominika Lasoty, tenor Jacek Ścibor, fortepian Paweł Węgrzyn.
 
Jury wyróżniło mocarzy ortografii w czterech kategoriach:
1. Mocarz ortografii - uczniowie/ szkoła podstawowa - pisało 41 osób

Kategoria: UCZEŃ – szkoła podstawowa 

  1. Martyna Preisner – MOCARZ ORTOGRAFII 
  2. Nadia Antonik 
  3. Martyna Michna 
2. Mocarz ortografii - uczniowie/ szkoła ponadpodstawowa - pisało 89 osób

Kategoria: UCZEŃ – szkoła podstawowa 

1. Julia Michałkiewicz – MOCARZ ORTOGRAFII

2. Angelika Trześniowska

3. Kornelia Filip

3. Mocarz ortografii - studenci - pisało 40 osób

Kategoria: STUDENT  

  1. Kinga Dmitroca – MOCARZ ORTOGRAFII 
  2. Weronika Kaczówka  
  3. Zuzanna Stopa 
4. Mocarz ortografii - pozostali nieustraszeni - pisało 25 osób

Kategoria: POZOSTALI NIEUSTRASZENI 

  1. Ewa Gierlach – MOCARZ ORTOGRAFII 
  2. Agnieszka Buczkowska 
  3. Jadwiga Strzelec 
Laureatom serdecznie gratulujemy!
 

TEKST DYKTANDA

Ponadpięćsetletnie apoftegmaty unaoczniają niemalże czarnoksięskie sztuczki, stosowane przez nauczone wielopokoleniowym doświadczeniem szeptuchy. Prócz niewymyślnych guseł, takich jak rozsmarowywanie uschłych rozmnóżek kozłka na chwoście buhaja dla wysokowydajnego żęcia pszenicy czy bez mała alchemicznych zabiegów z wykorzystaniem cząbru, ostrężyn i rzeżuchy, których arcynieoczywistym efektem był hartowany potaż, ich nadprzyrodzone rzemiosło obejmowało nawet znawstwo sposobów rozkochiwania w sobie hożych absztyfikantów. Słowiańskie znachorki z wirtuozerską precyzją korzystały z ekstraordynaryjnych mocy przeróżnych ziół, w tym przede wszystkim polnych nasięźrzałów. Choć sposób ten mógłby się wydawać błahy, okazywał się dla niebożątek nie lada wspomożeniem. Wystarczyło znęcić utuczonego chobołda gomółką twarożku, a następnie zażądać, by wskazał rozłóg feerycznych afrodyzjaków. Z zebranego ususzonego kwiecia, anyżu i jarzyn należało uwarzyć bulion i podać go ukochanemu, gdy tylko zapadnie przedwieczorny półzmierzch. Na ogół już o brzasku luby skwapliwie proponował rychłą swadźbę. Można było się wówczas śmiało radować perspektywą ze wszech miar udanego pożycia i wzbogacenia chudoby o przydatny szczebrzuch.

 
 
 
 

wstecz